Włoszczowa (25 km, 32 min od Lasochowa) ma, wedle tradycyjnej hipotezy, sięgać korzeniami XII wieku. Podstawą takiego mniemania jest nadanie przez Henryka Sandomierskiego joannitom z Zagościa miejscowości Boreszowice, zwanej Właszowem i – z uwagi na podobieństwo nazw – utożsamianej z Włoszczową. Przypuszczenie to, w świetle dzisiejszych badań historycznych, jest raczej nieuzasadnione i mocno krytykowane. Pewne jest natomiast, że w roku 1389 omawiana miejscowość staje się własnością marszałka koronnego Dymitra z Goraja, później zaś przechodzi w ręce kasztelana dobrzyńskiego Piotra Karwacjana z Radomina. Najprawdopodobniej w tym właśnie okresie wzniesiono gródek, którego pozostałości wciąż można oglądać w okolicach miasta, a który charakterem przypomina gródek w Bebelnie, choć jest od tego ostatniego większy. Prawdopodobnie miał on postać założenia obronnego z wieżą mieszkalno-obronną, wzniesionego na planie koła o średnicy ok. 40m i otoczonego przez bagna, co utrudniało dostęp do grodu. Dodatkowo warownię miała obiegać palisada i fosa, której zarysów można dziś jeszcze się dopatrzeć. Na szczycie kopca najprawdopodobniej stała drewniana, kilkukondygnacyjna budowla, której przedstawienie – jak pisze Kalina – umieszczone zostało na XVI-wiecznej odmianie herbu Jelita w herbarzu B. Paprockiego. Choć z założenia niewiele się uchowało do czasów współczesnych, łatwo można je odnaleźć, a to dzięki stojącej na wzgórzu barokowej figurze św. Jana Nepomucena z drugiej połowy XVIII w. Można do niego trafić od strony ulicy Przedborskiej, Wiejskiej lub Podzamcze – w każdym wypadku droga wyłożona jest na dłuższym odcinku betonowymi płytami, które stanowić mogą spore wyzwanie dla niżej zawieszonych aut.
W 1468 roku majątek nabywają Olsztyńscy (lub Oleszeńscy), a w 1511 roku Szafrańcowie herbu Starykoń z Pieskowej Skały. Stanisław Szafraniec buduje tutaj dwór warowny, który Rawita-Witanowski opisuje następująco: „był to gmach zbudowany z cegły, w głównym korpusie swoim jednopiętrowy, mający boczne skrzydła parterowe i obszerne sklepione podziemia. Frontem zwrócony do dziedzińca, okolonego po bokach oficynami dla służby i milicji dworskiej, obecnie przerobionych na mieszkanie dziedzica. Tu mieszczą się też stajnie [koni] pełnej krwi angielskiej, biorących niemal pierwsze nagrody na torach wyścigowych, z zamiłowaniem i znawstwem hodowane przez p. Niemojewskiego.” Powyższy opis dowodzi, że już w końcówce XIX wieku po zamku została jedynie widoczna do dziś w zarysie fosa – na jego miejscu stanął potężny pałac Niemojewskich, zbliżony wyglądem i układem wnętrz do znajdującego się dziś w ruinie dworu w Olesznie. Pałac we Włoszczowie miał jeszcze mniej szczęścia od swego rówieśnika – z całego założenia dworskiego zachowały się jedynie dwie dziewiętnastowieczne oficyny (z których jedna, na skutek katastrofalnego remontu, całkiem straciła swój pierwotny wygląd), stojące po obu stronach kończącej się w tym miejscu ulicy Podzamcze oraz widniejący w dali parkowy starodrzew . Rawita-Witanowski musiał wszakże błędnie utożsamić dwór Szafrańców z dawnym grodziskiem, a nadto mylnie przypisać wzniesienie zamku synowi Stanisława, Hieronimowi, pisze bowiem, iż „Hieronim (...) korzystając z obronnego od natury, bo otoczonego bagnami starego grodziska, wzniósł tu pałac murowany. Że zaś pokopawszy wkoło kanały napełnił je wodą, czyniąc do reszty miejscowość niedostępną, przeto dwór ten powszechnie nazywano zamkiem. Starzy opowiadają, że łączył się on podziemnym korytarzem z kryjówką w lesie (...), kędy to Piotr Szafraniec, ojciec Hieronima dobrawszy sobie towarzyszów, urządzał za młodu zbrojne napady na kupców i przyjezdnych.” Ostatnia informacja jest także błędna, albowiem podanie tyczyć się musi nie ojca Hieronima, lecz dziada, zmarłego w 1458 r. Piotra Szafrańca, podkomorzego krakowskiego i starosty sieradzkiego, pana na Pieskowej Skale i Seceminie, który jako rycerz-rozbójnik dopuszczał się zbrojnych napadów także i na znamienite osobistości. Niewykluczone, że to on, nie zaś jego syn Stanisław, przeniósł siedzibę rodu z pobliskiego gródka w miejsce dzisiejszego Podzamcza, wzniósłszy tu potężny dwór murowany, nazywany zamkiem. Niezaprzeczalnym faktem pozostaje natomiast, że Hieronim Szafraniec, sekretarz królewski, starosta chęciński, wolbromski i tłumacki, uzyskał dla Włoszczowy z rąk króla Zygmunta Starego przywilej lokacyjny na prawie magdeburskim w 1539 r. On także, będąc kalwinistą, przekazuje kościół katolicki swoim współwyznawcom, przekształcając go tym samym w protestancki zbór, sama zaś Włoszczowa staje się prężnym ośrodkiem reformacji.Miasto pozostaje w rękach Szafrańców aż do lat 30. XVII w. Wiek ten stanowi w historii Polski dramatyczny rozdział, naznaczony rozlicznymi wojnami, których pożoga nie ominęła Włoszczowy. Uciekający przed postępującymi wojskami Karola Gustawa, król Jan Kazimierz gości krótki czas na włoszczowskim Podzamczu, czego konsekwencją było splądrowanie miasta przez Szwedów. Kolejna klęska dosięga miasto w 1784 r. – jest nią pożar, który obrócił w zgliszcza szereg domów mieszkalnych, bibliotekę i archiwum. Miasto należy podówczas do rodu Małachowskich, zakupione przez kanclerza wielkiego koronnego, Jana Małachowskiego, w 1761 r., a następnie odziedziczone przez syna Jana – Mikołaja.
Więcej na temat zamku i dworu we Włoszczowie można dowiedzieć się z bloga Tadeusza Jedliczki.
Właśnie Mikołaj Małachowski ufundował kościół p.w. Wniebowzięcia NMP we Włoszczowie, który dziś znany jest jako sanktuarium maryjne. Cudowny obraz NMP ze śś. Józefem i Joachimem z 2 poł. XVII w., za którego sprawą włoszczowski kościół uznany został za godny cel pielgrzymek, znajduje się w ołtarzu głównym świątyni. Jego historia ściśle związana jest z objawieniami maryjnymi, które miały miejsce we Włoszczowie począwszy od 1642 r. Wtedy to w opuszczonej chacie po raz pierwszy ukazała się dzieciom Matka Boska w otoczeniu aniołów i dwóch świętych. Ponieważ objawienia nie ustawały, a Najświętsza Panna ukazywała się oczom nie tylko niewinnych dziatek, ale i ludzi wiekiem dojrzałych, relacje z cudownych zdarzeń zostały spisane i przedstawione księdzu Chrostkowicowi, oficjałowi kurzelowskiemu i proboszczowi małogoskiemu, następcy, a zarazem siostrzeńcowi znanego czytelnikowi z długotrwałych sporów z Krzysztofem Pieniążkiem, proboszcza Jakóba (pisownia oryginalna) Biedy Chrostkowica. Chrostkowic, powiadomiony o objawieniach, przybył sam do Włoszczowy, a przepytawszy świadków i uzyskawszy od nich pod przysięgą zapewnienie o prawdziwości rzeczonych zdarzeń, kazał w opuszczonym domostwie postawić prowizoryczny ołtarzyk, przy którym odprawił mszę świętą. Wedle miejscowej tradycji sam ksiądz Chrostkowic miał doświadczyć błogosławieństwa NMP, albowiem po wizycie we Włoszczowie ustąpiły nękające go uporczywie ciężkie bóle głowy. Pewną rzeczą jest natomiast, iż to właśnie Chrostkowic sprowadził z Krakowa do Włoszczowy wspomniany już obraz Matki Boskiej, będący wiernym wyobrażeniem cudownych objawień. Wkrótce, bo w 1647 r., zbudowano w tym miejscu kaplicę, która stała się celem pielgrzymek okolicznej ludności, zwłaszcza zaś osób chorych i chromych. Tu także stanął dzisiejszy kościół. Barokowa świątynia wznoszona była etapami w latach 40-tych i 70-tych XVII wieku, zaś w 2 poł. XIX w. dobudowano doń neobarokową wieżę zegarową. Godnymi uwagi są tutaj nagrobek kolatora Mikołaja Małachowskiego oraz XVII-wieczny obraz św. Jana Kantego.
Z kolei żona wyżej wspomnianego Mikołaja, Ewa z Męcińskich, ufundowała wzorem męża w roku 1786 budowę niewielkiego kościoła pod wezwaniem Wszystkich Świętych na terenie parafialnego cmentarza . Kościółek ten stał się miejscem wiecznego spoczynku pozostałych członków rodziny Małachowskich. Ta niepozorna świątynia warta jest zwiedzenia z uwagi na wmurowane we wschodnią ścianę nawy unikatowe epitafium o następującej treści:
Samvelowi Oleszniczkiemv
Wdzięczney Vcieszoney Nie-
pospolitey Dziecinie Która
Nagle Nieodpowiednie w Nie-
doszłym Wiekv Swym Nie Ma-
iąc Iedno Osmnascie Miesiecy I
Dni 20 Z Wielkim A Nieznosnym
Zalem Rodziczow Swych Zgasła
We Włoszczowey Rokv Pańske-
go 1596. Dnia. 5 Marcza
Andrzey Oleszniczki Z Olesnik
Smetny Ociecz Swey Namil-
szey Dziecinie Z Łzami Napisał
Osobliwość tej pamiątkowej płyty staje się oczywista przy uwzględnieniu kontekstu epoki, w której mało poświęcało się uwagi dzieciom i niewiele więcej ich przedwczesnemu zgonowi, tak częstym był on bowiem zjawiskiem, że ledwie połowa szczęśliwie narodzonych noworodków miała szansę osiągnąć wiek dojrzały. XVII wiek, jak pisze Philip Ariès w swojej „Historii dzieciństwa”, jest pod tym względem wiekiem przełomowym: zaczyna się dostrzegać dziecko i darzyć je przywiązaniem. Data powstania tablicy jest także interesująca z innego powodu. Oto z treści epitafium dowiadujemy się, że osiemnastomiesięczny Samuel zmarł w roku 1596, a więc szesnaście lat po publikacji trenów Jana Kochanowskiego. Zbieżność ta z pewnością nie jest przypadkowa, zaś nowatorski charakter skreślonych linijek staje się jaśniejszy, gdy uważniej przyjrzeć się osobie ich autora. Andrzej Oleśnicki był synem Mikołaja Oleśnickiego i Zofii Oleśnickiej herbu Dębno, córki Hieronima Szafrańca. Tradycja ukazuje matkę Andrzeja, Zofię, jako pierwszą polską poetkę, przypisując jej autorstwo pieśni religijnej „Z ochotnem sercem Ciebie wysławiam Panie”. Ułożona w postaci akrostychu modlitwa wypowiadana jest bowiem przez podmiot liryczny ustami kobiety i, co więcej, zawiera podpis: „Zofia Olesnicka z Pyeskowey Skali”. Nie jest jasne, czy istotnie Zofia była autorką rzeczonego utworu, podobnie jak rzeczą wątpliwą jest czy spod ręki jej ojca, Hieronima, wyszła znajdująca się obecnie w Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego dziesięciozwrotkowa pieśń rozpisana na cztery głosy, zatytułowana, nomen omen, „Lament Jeronima Szafrańca Starosty Chęcińskiego o smyercy Syna yego”. Daleko prostsza od „Trenów” Jana z Czarnolasu siłą rzeczy przywodzi je na myśl i nawet jeśli ani Zofia ani Hieronim nie byli autorami wymienionych dzieł, to przecież sam fakt, że ich nazwiska są z powstaniem owych utworów łączone, uznać należy za znaczący.
Dalsze dzieje Włoszczowy także naznaczone tragicznymi zdarzeniami: w 1794 r., po przegranej bitwie pod Szczekocinami, miasto zostaje ograbione przez Rosjan. W tym czasie pada też ofiarą kolejnego wielkiego pożaru. W rezultacie III rozbioru, Włoszczowa staje się częścią zaboru austriackiego, w 1809 r. wchodzi w obręb Księstwa Warszawskiego, a po jego likwidacji, zostaje włączona do Królestwa Polskiego. Dwukrotnie też traci i odzyskuje prawa miejskie – miastem pozostaje do dziś.
Ważną częścią dramatycznej historii miasteczka jest tragiczny los tutejszych Żydów. Pierwsi przedstawiciele narodowości żydowskiej osiedlają się we Włoszczowie już w XVII w., lecz na masowy ich napływ trzeba czekać aż do wieku XIX, kiedy to odsetek ludności wyznania mojżeszowego wzrasta aż do 60% ogółu mieszkańców miasteczka. Sytuacja ulega tu diametralnej zmianie, jak i w całej Polsce, w okresie II wojny światowej. Przed jej wybuchem mieszkało we Włoszczowie ok. 4 tys. Żydów, po 1945 r. – nie pozostał nikt. Żaden z włoszczowskich Żydów też do rodzinnego miasta nie powrócił. Już we wrześniu 1939 r. wkraczają do Włoszczowy Niemcy. Wkrótce potem, bo już w roku 1940, utworzono tutaj getto żydowskie, a rok później – obóz pracy przymusowej. Jesienią 1942 r. getto zostało zlikwidowane, a większość jego mieszkańców przewieziona do obozu koncentracyjnego w Treblince.
Więcej informacji o ludności żydowskiej we Włoszczowie na stronie: sztetl.org.plspis bibliografii
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: